sobota, 15 lutego 2014

Moje sposoby na mycie włosów.

Witam was po małej przerwie w aktualizacji bloga. Po zakończonej pełnym sukcesem sesji, zaczęłam pełną gębą korzystać z uroków ferii - najpierw pojechałam na dwudniowe szkolenie, a potem spakowałam faceta z kotem i pojechaliśmy na wieś świętować kilkudniowy maraton - moje urodziny, Walentynki i nasz dwudziesty ósmy miesiąc razem. A teraz, siedząc sobie przed trzaskającym przyjemnie kominkiem, postaram się wam opisać jeden z najbardziej podstawowych zabiegów nie tylko włosomaniaczek, ale i każdego innego człowieka - mycie włosów.


W trakcie kilku miesięcy mojej świadomej pielęgnacji, wypróbowałam na sobie kilka różnych sposobów mycia włosów, jak i dosyć szeroki wachlarz kosmetyków do tego służących. Efekty bywały różne, a ja wyciągałam z nich wnioski. Na dzień dzisiejszy korzystam z trzech metod.

MO, czyli mycie odżywką

Zdecydowanie mój ulubiony sposób na mycie. Tak delikatne oczyszczenie powoduje, że włosy są miękkie, a problematyczne pasmo przy prawej stronie ujarzmione. 

Mycie odżywką wymaga trochę więcej wysiłku niż "zwykłe" oczyszczenie szamponem. Na włosy nakładam solidną porcję kosmetyku i wykonuję staranny masaż skóry głowy. Staram się nie drapać skalpu, paznokcie trzymam daleko od skóry. Pozostawiam odżywkę na dłuższą chwilę na włosach, a po kilku minutach spłukuję ją, po raz kolejny masując skalp. Czasami nakładam po takim myciu odżywkę d/s, kiedy indziej nie, nie ma reguły.

Niektóre dziewczyny zmywają taką metodą nawet oleje, ja mimo wszystko obawiam się, że odżywka mogłaby sobie z nimi nie poradzić, więc nie stosuję MO po olejowaniu.

Bardzo lubię do takiego mycia używać Kallosa Latte, próbowałam też z balsamem Mrs. Potters do włosów tłustych u nasady i suchych na końcach, ale do tej drugiej nie jestem do końca przekonana. Kallos ma bardzo lekką konsystencję i piękny (wg mnie, zdania są podzielone) zapach, co sprawia, że masaż jest czystą przyjemnością.

OMO, czyli odżywka-mycie-odżywka

Właściwie już nie stosuję kanonicznej formy tej metody, czyli nałożenie odżywki na końce, na skalp szamponu i spłukanie. Taka ochrona końcówek jest mi niepotrzebna, gdyż nie zauważyłam, żeby szampon w jakiś szczególny sposób je przesuszał. Jako OMO traktuję mycie włosów po olejowaniu, czy po nałożeniu maski przed myciem, na suche włosy.

W procedurze nie ma tak naprawdę niczego zaskakującego. Po wejściu do wanny wstępnie zmywam olej/maskę, nie jakoś dokładnie, tak tylko dla zwilżenia włosów. Następnie nakładam szampon na skórę głowy i po krótkim masażu, spłukuję.

Ostatnio do tego celu używam praktycznie tylko Equillibry aloesowej. W miarę delikatny, o idealnej konsystencji i przyjemnym zapachu, jak na razie jest dla mnie produktem idealnym. W kolejce na wypróbowanie czeka jeszcze szampon Biowax, który też nie zawiera SLSów, będę go testować po skończeniu Equillibry. Próbowałam mycia włosów pianką Facelle, ale, choć oleje zmywało się nim dobrze, nie byłam zachwycona ani komfortem użycia, ani efektami, więc po kilku próbach zarzuciłam mycie włosów produktami do tego nieprzeznaczonymi i teraz stawiam na delikatniejsze szampony.

Oczyszczanie

To dosyć szczególny sposób na mycie, stosuję go rzadko, zazwyczaj raz na dwa-trzy tygodnie, czasami raz na miesiąc. Nie mam ustalonego interwału, oczyszczam włosy, kiedy widzę, że stają się obciążone nabudowanymi na nich substancjami.

Szampon do oczyszczania ma być jak najprostszy, nie widzę więc powodu, żeby wydawać na niego dużych pieniędzy. Obecnie używam Avei pokrzywowej, którą kupiłam w osiedlowym sklepiku za 3zł i zapewne po skończeniu jej, kupię następną butelkę.

Przed oczyszczaniem nie nakładam niczego na włosy, mam wrażenie, że mija się to z celem. Na mokre włosy nakładam rozcieńczony wodą szampon i rozprowadzam go na całej długości. Wykonuję też, jak przy myciu odżywką, porządny masaż głowy. Po paru minutach spłukuję i nakładam odżywkę lub maskę bez silikonów. Włosy po oczyszczeniu są bardzo szczególne w dotyku, często określa się je jako skrzypiące. Z tego powodu oczyszczanie jest też na swój sposób przyjemne, choć moje problematyczne pasmo zawsze się po nim odzywa i muszę z nim walczyć przy rozczesywaniu.


Nie zawsze mam możliwość umycia włosów odżywką, czy nałożenia na nie czegokolwiek przed myciem. Na przykład teraz, kiedy siedzę na wsi, skłaniam się ku popularniejszej procedurze mycia, czyli szampon + odżywka d/s (choć dzisiaj już nie wytrzymałam i w pobliskim miasteczku kupiłam saszetkę Biowaxu - włosom zdecydowanie brakowało odżywienia). Wiadomo, że nie będę ze sobą wozić litrowego słoja odżywki, nie ma co się dawać zwariować włosomaniactwu. Jednak w normalnych warunkach zazwyczaj trzymam się tych trzech metod, bo na moich włosach, dają one najlepsze efekty.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz