sobota, 24 maja 2014

Olejowanie dla zabieganych

Poza korzyściami wizualnymi, włosomaniactwo to dla mnie też dobra zabawa. Nie wiem, jak wy, ale ja uwielbiam babrać się w różnych substancjach, dobierać proporcje, mieszać je ze sobą, a potem testować. Niestety, nie zawsze jest na to czas.

Taki okres właśnie przeżywam. Końcówka semestru, szukanie stażu, do tego jeszcze nauka języków obcych, treningi i życie prywatne - nic dziwnego, że pielęgnacja włosów chwilowo zeszła na drugi plan. Jednak w pewnym momencie włosy po prostu zaczęły się domagać czegoś bardziej odżywczego. I takim sposobem, trochę przez przypadek wpadłam na pomysł, który tylko pozwala mi na dopieszczenie włosów przy bardzo napiętym grafiku, ale też okazał się bardzo im odpowiadać. Chyba muszę zweryfikować moją pielęgnację i trochę ją zminimalizować, ale to już są rozważania na inną notkę.

Cała procedura zajmuje mi niecałe pięć minut, oczywiście potem przez parę godzin chodzę z wypaćkanymi włosami, ale to akurat na szczęście nie przeszkadza praktycznie w niczym, o ile nie planuje się wychodzenia z domu ;)

Na włosy przy skórze głowy nakładam maskę drożdżową Babuszki Agafii. Wybrałam ją ze względu na upartą walkę o baby hair, które po tej masce rosną na mojej głowie jak szalone.


Przy nakładaniu maski wykonuję krótki, ale intensywny masaż głowy, całość zajmuje mi nie więcej niż dwie minuty.

Jeśli chodzi o długość, postawiłam na moje najnowsze odkrycie - stprocentowy olej z awokado firmy Paese.


Nie jest to najtańszy kosmetyk, ale moje włosy (i paznokcie) pokochały go od pierwszego wejrzenia, a wygodna pipeta umożliwia precyzyjne i szybkie odmierzenie małej ilości oleju.

Dodaję kilka kropel do nałożonej na dłoń porcji maski (ostatnio chętnie wybieram do tego celu Henna Treatment Wax), wmasowuję we włosy idąć od dołu (w przeciwnym wypadku maska ma tendencję do zbierania mi się w okolicach karku) i już. Całość zajmuje mi nie więcej niż pięć minut i biorąc pod uwagę to, że zazwyczaj przygotowywanie i nakładanie na włosy mieszanki olejowej zabierało mi około pół godziny, jest to duża oszczędność czasu, której obecnie bardzo potrzebuję.

A moje włosy reagują świetnie na taką pielęgnację :) U nasady są lekkie, a ładnie dociążony dół nie puszy się. Myślę, że nawet w trochę spokojniejszym okresie będę się trzymała takiego połączenia minimalizmu i dobrego nawilżenia.

1 komentarz: